Zastanawiasz się, czy świat, który nosisz w sobie, jest tylko twoim wyobrażeniem, marzeniem bez szans na spełnienie, nierzeczywistością wymyśloną przez innych zapisaną w książkach z dzieciństwa... Aż niespodziewanie pewnego dnia widzisz go, przypadkowo trafiasz na zdjęcie, film, obraz - to magiczny moment. Coś ci mówi: znajdź go! odszukaj! odważ się! Wybierasz się więc w podróż życia, a twojemu zdziwieniu nie ma końca! Tak, to miejsce istnieje naprawdę! To odkrycie daje Ci siłę i odwagę, aby otwierać się na świat - ten w sobie i wokół siebie, a radość, która Cię ogarnia popycha Cię ku ludziom, aby ich obdarzyć tym bogactwem kolorów i natchnień, które się w sobie odkrywa.

Zapraszam do mojej prowansji, może stanie się też po trosze Twoją.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Lubię moje miasto


Wiecie, takie wyznanie, publicznie...a przecież wcześniej pisałam, że Prowansja, wiec "o co kaman"- jak to mawiają ci przed 18. rokiem życia? Bo to jest tak, że jak sobie człowiek wymieni okna w domu ze starych, brzydkich i przymglonych na nowe, duże i ładne, to raptem pojawiają się inne widoki i perspektywy!U mnie tak właśnie się stało. A słońce Prowansji nauczyło mnie inaczej patrzeć na świat i łapać chwile - te opromienione jego blaskiem. Od tej pory łapię, wykorzystując aparat w moim telefonie, który robi całkiem fajne zdjęcia.Może nie ma tych miejsc tak oszałamiająco dużo, ale te, co są i te, które będą- bo mam nadzieję, że powstaną jeszcze inne zakątki - potrafią być naprawdę urokliwe. A może to tylko mój świat, ten, który noszę w sobie, zasłania mi to, co niedoskonałe i każe odkrywać to, co bajeczne ...

6 komentarzy:

  1. Słoiczek już odłożony specjalnie dla Ciebie!!!A naszym miastem warto się zachwycać bo czemu nie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde miasto ma swoją aurę. Nigdy nie byłam w Szczecinie. Ale ze zdjęć – widocznych obok – wnioskuję, że rzeczywiście ma swojego ducha. Według mnie można być szczęśliwym wówczas, jeśli kocha się miejsce, w którym się żyje, akceptuje się je. Zazwyczaj jest tak jak w przysłowiu: Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. A okazuje się, że wystarczy się otworzyć na najbliższą przestrzeń i dostrzec jej niezwykłość, choćby wydawała się najbardziej zwyczajna.
    Piękne te Twoje dzieła (obok). :-)
    Dziękuję za odwiedziny i wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja długo dorastałam do polubienia Szczecina... już go trochę lubię, ale to jeszcze nie miłość.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie wiem, czy to miłość, ale na pewno już akceptacja i chyba sentyment.Wszak to moja mała ojczyzna, mój kraj rodzinny, a on, jak pisał Wieszcz: "zawsze zostanie piękny i czysty, jak pierwsze kochanie", bo tu znam miejsca, ulice, skróty.Tu mam przyjaciół i znam drogę do ich gościnnych domów.Widzę, jak to miasto się zmienia, pięknieje.Chciałabym dla niego więcej, zawsze można chcieć więcej, ale można też cieszyć się tym, co się ma i to staram się robić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja "łyknęłam" tę Prowansję :) a tu Szczecin! :) Też fajnie! Pozdrawiam z dalekiego Krakowa. Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. W tym miejscu często spacerowałam z babcią.

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć. Fila ;)