Wiecie, takie wyznanie, publicznie...a przecież wcześniej pisałam, że Prowansja, wiec "o co kaman"- jak to mawiają ci przed 18. rokiem życia? Bo to jest tak, że jak sobie człowiek wymieni okna w domu ze starych, brzydkich i przymglonych na nowe, duże i ładne, to raptem pojawiają się inne widoki i perspektywy!U mnie tak właśnie się stało. A słońce Prowansji nauczyło mnie inaczej patrzeć na świat i łapać chwile - te opromienione jego blaskiem. Od tej pory łapię, wykorzystując aparat w moim telefonie, który robi całkiem fajne zdjęcia.Może nie ma tych miejsc tak oszałamiająco dużo, ale te, co są i te, które będą- bo mam nadzieję, że powstaną jeszcze inne zakątki - potrafią być naprawdę urokliwe. A może to tylko mój świat, ten, który noszę w sobie, zasłania mi to, co niedoskonałe i każe odkrywać to, co bajeczne ...
poniedziałek, 8 lutego 2010
Lubię moje miasto
Wiecie, takie wyznanie, publicznie...a przecież wcześniej pisałam, że Prowansja, wiec "o co kaman"- jak to mawiają ci przed 18. rokiem życia? Bo to jest tak, że jak sobie człowiek wymieni okna w domu ze starych, brzydkich i przymglonych na nowe, duże i ładne, to raptem pojawiają się inne widoki i perspektywy!U mnie tak właśnie się stało. A słońce Prowansji nauczyło mnie inaczej patrzeć na świat i łapać chwile - te opromienione jego blaskiem. Od tej pory łapię, wykorzystując aparat w moim telefonie, który robi całkiem fajne zdjęcia.Może nie ma tych miejsc tak oszałamiająco dużo, ale te, co są i te, które będą- bo mam nadzieję, że powstaną jeszcze inne zakątki - potrafią być naprawdę urokliwe. A może to tylko mój świat, ten, który noszę w sobie, zasłania mi to, co niedoskonałe i każe odkrywać to, co bajeczne ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Słoiczek już odłożony specjalnie dla Ciebie!!!A naszym miastem warto się zachwycać bo czemu nie!!!!
OdpowiedzUsuńKażde miasto ma swoją aurę. Nigdy nie byłam w Szczecinie. Ale ze zdjęć – widocznych obok – wnioskuję, że rzeczywiście ma swojego ducha. Według mnie można być szczęśliwym wówczas, jeśli kocha się miejsce, w którym się żyje, akceptuje się je. Zazwyczaj jest tak jak w przysłowiu: Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. A okazuje się, że wystarczy się otworzyć na najbliższą przestrzeń i dostrzec jej niezwykłość, choćby wydawała się najbardziej zwyczajna.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje dzieła (obok). :-)
Dziękuję za odwiedziny i wpis. Pozdrawiam.
A ja długo dorastałam do polubienia Szczecina... już go trochę lubię, ale to jeszcze nie miłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja też nie wiem, czy to miłość, ale na pewno już akceptacja i chyba sentyment.Wszak to moja mała ojczyzna, mój kraj rodzinny, a on, jak pisał Wieszcz: "zawsze zostanie piękny i czysty, jak pierwsze kochanie", bo tu znam miejsca, ulice, skróty.Tu mam przyjaciół i znam drogę do ich gościnnych domów.Widzę, jak to miasto się zmienia, pięknieje.Chciałabym dla niego więcej, zawsze można chcieć więcej, ale można też cieszyć się tym, co się ma i to staram się robić.
OdpowiedzUsuńJa "łyknęłam" tę Prowansję :) a tu Szczecin! :) Też fajnie! Pozdrawiam z dalekiego Krakowa. Ola
OdpowiedzUsuńW tym miejscu często spacerowałam z babcią.
OdpowiedzUsuń