Zastanawiasz się, czy świat, który nosisz w sobie, jest tylko twoim wyobrażeniem, marzeniem bez szans na spełnienie, nierzeczywistością wymyśloną przez innych zapisaną w książkach z dzieciństwa... Aż niespodziewanie pewnego dnia widzisz go, przypadkowo trafiasz na zdjęcie, film, obraz - to magiczny moment. Coś ci mówi: znajdź go! odszukaj! odważ się! Wybierasz się więc w podróż życia, a twojemu zdziwieniu nie ma końca! Tak, to miejsce istnieje naprawdę! To odkrycie daje Ci siłę i odwagę, aby otwierać się na świat - ten w sobie i wokół siebie, a radość, która Cię ogarnia popycha Cię ku ludziom, aby ich obdarzyć tym bogactwem kolorów i natchnień, które się w sobie odkrywa.

Zapraszam do mojej prowansji, może stanie się też po trosze Twoją.

niedziela, 14 listopada 2010

czas kapeluszy


Nadeszły jesienne słoty,
wkładajmy więc ciepłe boty
a do nich cud kapelusze -
niech rozgrzewają nam dusze!

Tak to sobie wymyśliłam. Magda była pierwsza.Pokazała mi swój filcowany czarny kapelutek z olbrzymim kwiatem na zdjęciu w komórce. O nie, ja też tak chcę! "Pokaż mi, jak to się robi" - błagałam. Ale Magdy nie trzeba było błagać. Umówiłyśmy się na sobotni wieczór.Właściwie trudno jest nazwać mój kapelusz "moim", bo ja go tylko wykańczałam.Całą niemal pracę zrobiła Magda, demonstrując mi krok po kroku, jak to się robi.
1. Na wykroju z folii bombelkowej (uwaga- po sfilcowaniu forma zmniejszy się trzykrotnie!) układamy trzy warstwy wełny: poziomo- pierwsza, pionowo - druga i znów poziomo. Wyrywane kosmki wełny muszą na siebie zachodzić jak dachówki:

2.Następnie polewamy formę gorącą wodą, w której rozpuszczonych jest kilka płatków mydła:


3. Masujemy dłońmi, czyli filcujemy, żeby się to wszystko połączyło- trzeba uważać, żeby brzegi pozostały suche, bo posłużą do połączenia warstwy dolnej i górnej kapelusza:
4. Następnie zawijamy brzegi na wierzch formy z folii:
5.Druga część kapelusza powstaje tak, jak pierwsza- czyli na folii układamy trzy warstwy, polewamy mydlinami, filcujemy zostawiając brzegi, które potem znów zawijamy, łącząc obie części za sobą:

Właściwie trudno jest nazwać mój kapelusz "moim", bo ja go tylko wykańczałam.Całą niemal pracę zrobiła Magda, demonstrując mi krok po kroku, jak to się robi.Magda nauczyła się sama, z książki. Za sobą ma filcowaną torebkę dla mamy i kilka kwiatków. Przyniosła książkę, z której korzystała, ale niestety po angielsku, choć na szczęście ze zdjęciami. Nie powiem, żeby to było łatwe.
Po wyjściu Magdy, gdy zostałam z mokrym płatem filcu o wielkości garnka na ziemniaki, muszę przyznać, że miałam moment załamania. "E, co tam, niecałe dwie dychy wełny się zmarnowało, to jeszcze nie tak wielki koszt! Filcowanie, to widać nie moja broszka. W tym momencie zadzwonił telefon: "Jak ci idzie?"- to Magda kontrolnie dopytywała się o stan swojej pracy.Kiedy poskarżyłam się, że to "coś" jest strasznie duże i sięga mi do szyi z każdej strony, wtedy stwierdziła, że jest za mało ufilcowane, żeby się nie poddawać, tylko masować, filcować i rolować. "Dobrze"- powiedziałam bez przekonania, ale wsparta na duchu wzięłam się energicznie do pracy. Na razie nie pytajcie mnie, jak to się robi- trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, zdjęcia, które porobiłam podczas pracy Magdy, muszą na razie wystarczyć, ale za jakiś czas może uda mi się to ogarnąć bardziej szczegółowo.

Szkoda tylko, że pod kapeluszem tak się fryzura przyklepuje... OK, już nie marudzę!

Fajnie wyszło, co?

5 komentarzy:

  1. No kruca fuks! Ładnie! A nawet piknie! Dla mnie to czarna magia nawet ze zdjęciami i instruktażem po polsku, chociaż wiem, że nic tak nie rozjaśnia w głowie jak obserwowanie pracy "na żywo".
    Możesz teraz zadawać szyku na jesiennych spacerach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, dziewczyny.Ja też jeszcze w szoku, ale pomału ogarnę to intelektualnie. Mam nadzieję. Ćwiczenie czyni mistrza, czyli trzeba by zrobić ileś tam takich kapeluszy, żeby powiedzieć, że się opanowało tę sztukę.Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. O dziekować za instruktaz, może i ja cos wydumam. Bo teraz mam urlop przymusowy-deszcz pada pole golfowe zamkniete wiec powinnam potworzyc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny ten kapelusz, taki w stylu P.Negri, mam pytania, jeśli to nie kłopot-ile potrzeba czesanki na takie cudo, jak połączyć jedną część kapelusza z drugą( rozumiem,że chodzi tu jakby o dwa boki)i bo ile mniejszy po wyschnięciu.Będę wdzięczna za odpowiedź

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć. Fila ;)