wtorek, 11 maja 2010
Dziesiąte zdjęcie...
Podchwytując pomysł Miry, żeby pogrzebać w najstarszych zdjęciach w kompie demonstruję zdjęcie z wakacji w Korbielowie z 2005.Uznajmy, że jest ono właśnie dziesiąte z najstarszych, które na moim kompie mam, bo oczywiście trudno jest się doliczyć, czy to na pewno trafny wybór. Nie mam pamięci do nazw, więc nie powiem, co to za szczyt, a niewątpliwie jest to szczyt!Gdzieś na granicy, albo już za granicą ze Słowacją.W każdym razie dosyć mocno wiało, więc nabrałam kształtów :) To był fajny czas spędzony ze znajomymi i ich rodzinami, z moim o 5 lat młodszym niż dziś synem, no i ja też jeszcze nie skończyłam czterdziestki.Ale jednak wtedy nie robiłam rzeczy w dekupażu, nie filcowałam, francuski leżał odłogiem wspominany z nostalgią jako język, z którego zdałam maturę i nigdy nie miałam możliwości go użyć.Nie widziałam jeszcze na własne oczy Prowansji, nie uczyłam się tańca towarzyskiego i nie wiedziałam o sobie jeszcze tylu innych ważnych rzeczy!
Oj, teraz widzę, że sporo się zmieniło...myślę, że dalej będzie się zmieniać, ale stwierdzam też, że moje życie nabrało barw i nadziei, stało się bogatsze i chyba pełniejsze.Miło to sobie uświadomić.
Dziękuję Miro za zaproszenie do tej zabawy ze zdjęciami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Skoro zaprosiłam, to i pierwsza skomentuję. Fakt, że oglądając "stare" zdjęcia najczęściej wzdychamy nad tym jakie byłyśmy młode, szczupłe, gładkie, wesołe (niepotrzebne skreślić), skupiając się nad tym, co utracone. Ty uświadomiłaś mi, że na takim zdjęciu mogę być owszem, młodsza, ale w pewnym sensie niepełna. Bo... no właśnie, tego lub owego wówczas jeszcze nie wiedziałam, tego lub owego nie robiłam. Dzięki, że mi to uświadomiłaś. A Korbielów, to i dla mnie magiczne miejsce i ciepłe wspomnienia. Zdjęcia stamtąd mam tylko w formie papierowej, ale wspomnienia wciąż żywe. To tam, w schronisku począł się nasz pierworodny. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy obie miłe wspomnienia związane z Korbielowem.Lubię latem jeździć w góry.Cieszę się też, że obracamy się w przyjaznym świecie, w którym dominuje życzliwość i serdeczność, a także otwarcie na drugą osobę.Pisałaś o tym, Miro, na swoim blogu i to mnie też zastanowiło.Widać prawdą jest powiedzenie, że to, co jest w nas będzie i wokół nas.A przecież i Twój i mój świat ma tendencję do układania się, nieprawdaż :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcie:) Jakbyś zaraz miała odlecieć i machała nam na pożegnanie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A więc macham ja z przeszłości do Was w teraźniejszości ; )Buziaki!
OdpowiedzUsuńTo prawda Filo, lubię sobie "poukładać" wszystko wokół siebie. Żeby nie było jednak, że jestem taka w kancik i od linijki to w wielu sprawach poddaje się "spontanowi" i nastrojowi chwili.
OdpowiedzUsuńDzięki za To zdjęcie a raczej komentarz Twój do niego...Może rzeczywiście na wspomnieni można spojrzeć inaczej:)buziaki
OdpowiedzUsuńKazdego dnia odkrywamy samych siebie na nowo...
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem:)
Pozdrawiam!
Magda