Dużo by pisać o tym, co działo się w ciągu tego pół roku od ostatniego postu. Moje życie nabrało nowych barw i nowego tempa. Teraz dzieje się ono nie tylko Tu, gdzie do tej pory żyłam, ale i Tam, gdzie nie marzyłam nawet, że będzie moje miejsce!A przechodząc do rzeczy, chciałabym pokazać wam pokój lawendowy, wciąż dopieszczany, ale już ulubiony.
Pokój na początku wyglądał tak:


Pierwszym krokiem było pomalowanie ścian w kolorze wrzosowym. Nawet nie przypuszczałam, że ten kolor tak znakomicie wygląda w sypialni.Rano przez okno obrośnięte winobluszczem wpadają promienie słońca, szczególnie intensywnie rozświetlając główkę słonecznika rosnącego koło okna.Następne było łóżko, które pomalowane zostało na biało
oraz kupiona w Czaczu za stówkę drewniana komoda pomalowana, postarzona, udekorowana szablonowym wzorem i motywem z lawendą.
I jeszcze kilka drobiazgów w prowansalskim stylu: lusterko, świeczniki, tacka...
Muszę uważać, żeby nie przesadzić z tą lawendą ;) ale z efektu jestem bardzo zadowolona. Teraz, kiedy jestem Tu, to tęsknię do mojego lawendowego Tam. Ale najważniejsze, że i Tu, i Tam jest mi dobrze, bo jestem z Nim!