Zastanawiasz się, czy świat, który nosisz w sobie, jest tylko twoim wyobrażeniem, marzeniem bez szans na spełnienie, nierzeczywistością wymyśloną przez innych zapisaną w książkach z dzieciństwa... Aż niespodziewanie pewnego dnia widzisz go, przypadkowo trafiasz na zdjęcie, film, obraz - to magiczny moment. Coś ci mówi: znajdź go! odszukaj! odważ się! Wybierasz się więc w podróż życia, a twojemu zdziwieniu nie ma końca! Tak, to miejsce istnieje naprawdę! To odkrycie daje Ci siłę i odwagę, aby otwierać się na świat - ten w sobie i wokół siebie, a radość, która Cię ogarnia popycha Cię ku ludziom, aby ich obdarzyć tym bogactwem kolorów i natchnień, które się w sobie odkrywa.

Zapraszam do mojej prowansji, może stanie się też po trosze Twoją.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Lawendowe spełnienie




Dużo by pisać o tym, co działo się w ciągu tego pół roku od ostatniego postu. Moje życie nabrało nowych barw i nowego tempa. Teraz dzieje się ono nie tylko Tu, gdzie do tej pory żyłam, ale i Tam, gdzie nie marzyłam nawet, że będzie moje miejsce!A przechodząc do rzeczy, chciałabym pokazać wam pokój lawendowy, wciąż dopieszczany, ale już ulubiony.

Pokój na początku wyglądał tak:

Pierwszym krokiem było pomalowanie ścian w kolorze wrzosowym. Nawet nie przypuszczałam, że ten kolor tak znakomicie wygląda w sypialni.Rano przez okno obrośnięte winobluszczem wpadają promienie słońca, szczególnie intensywnie rozświetlając główkę słonecznika rosnącego koło okna.
Następne było łóżko, które pomalowane zostało na biało

oraz kupiona w Czaczu za stówkę drewniana komoda pomalowana, postarzona, udekorowana szablonowym wzorem i motywem z lawendą.

Obowiązkowym elementem kojarzącym mi się z moją ukochaną Prowansją była też półka zawieszona nad łóżkiem na kupionych w Castoramie i maźniętych bielą wspornikach, na której postawiliśmy ramki ze zdjęciami. Pod spodem konieczny stał się snopek świeżo ściętej lawendy z ogródka i kilka innych drobiazgów: a to drewniane serduszka, ceramiczny dzwoneczek, czy znaleziona w lumpach zawieszka z bawełnianej koronki na papier czy ściereczki.


W sypialni nie może zabraknąć lampek, które wieczorem tworzą właściwy temu miejscu nastrój. My naszą zrobiliśmy z butelki po dobrym francuskim alkoholu i z abażura zakupionego w Leroy Merlin.Nad drzwiami zawisnął wycięty ze sklejki zegar z motywem kawiarenki i napisem Paris, który odmierza czas dzięki mechanizmowi odzyskanemu ze starego i tandetnego zegara walającego się po kątach.

I jeszcze kilka drobiazgów w prowansalskim stylu: lusterko, świeczniki, tacka...





Muszę uważać, żeby nie przesadzić z tą lawendą ;) ale z efektu jestem bardzo zadowolona. Teraz, kiedy jestem Tu, to tęsknię do mojego lawendowego Tam. Ale najważniejsze, że i Tu, i Tam jest mi dobrze, bo jestem z Nim!




5 komentarzy:

  1. Moja lawendowa koleżanko blogowa. Jak miło Cię znowu widzieć :))) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło Cie znowu widzieć :)
    Twoja lawendowa sypialnia jest śliczna, przypomina mi moje lawendowe królestwo :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję dziewczyny za sympatyczne powitanie. Jestem i myślę, że znajdę teraz trochę więcej czasu na robótki ręczne i ich blogową dokumentację.Fajnie jest tworzyć i cieszyć się pięknem tworzonych przez innych rzeczy.Ja też tworzyłam i nadal tworzę nie tylko przedmioty, ale moje nowe życie :) To pasjonująca przygoda zwłaszcza, jeśli zdarza się w dojrzałym wieku, gdy wydawałoby się, nic szczególnego raczej się już nie wydarzy.A jednak, warto marzyć i dążyć do spełnienia swoich pragnień!

    OdpowiedzUsuń
  4. oj warto,warto. Fajnie wyszło. też miałam kiedyś świrka na punkcie lawendy,ale z czasem mi się tak przejadła,że jak ktoś chciał u mnie kupić coś lawendowego to strasznie cierpiałam z tego powodu :(
    Ale to kwestia gustu.
    Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaaardzo ładny pokój :-)
    mam parę pytań w sprawie lawendowych dekoracji.
    Proszę, odezwij się na : pinezka328@gmail.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć. Fila ;)