sobota, 11 września 2010
życie jest walką...
I skończyło się.Co? Coś... nie wiem, jakiś czas... Czuję, że nadszedł inny.Nie wiem, co to jest.Inny jest ten wrzesień, inni ci sami ludzie wokół mnie, inna moja sytuacja... Nie umiem tego dookreślić.Jest we mnie potrzeba zmian, tych zasadniczych... Te same zajęcia nie wychodzą tak samo...Co z tego wyniknie? Mam nadzieję, że coś dobrego.Wiem jedno- życie jest walką- o sens, o cel, o szczęście, o wolność, prawdę, o siebie...nie można się poddać, nie można się zniechęcić.Potrzebna jest dyscyplina i kondycja- cokolwiek się z tym wiąże.To ci filozofia! A, tak,taka moja, dzisiejsza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zastanawiasz tym wpisem... i niepokoisz. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało, że to tylko jesienne przesilenie. Trzymam kciuki i przesyłam dużo pozytywnej energii. I słońca :))
OdpowiedzUsuńMiro, dziękuję za Twoją troskę i trzymane kciuki.Nie znamy się, a jednak Twoja uwaga krzepi.Może to tylko jesień, a może nie tylko...Czasem człowiek zatrzyma się nad swoim życiem i przyjrzy temu co ma i czego wciąż mu brak...i dopada takie "coś".
OdpowiedzUsuńMałgosiu trochę mnie smuci, że nazywasz życie walką...dla mnie to przygoda, wyzwannie, poszukiwanie....Widzę, że jakieś "uporządkowanie "się szykuje w Tobie..kibicuję Ci i wierzę że braki się wypełnią...pozdrowionka zasyłam i dziękuję za pochwałki!!!
OdpowiedzUsuńNo cóż to, że dla mnie jest ono walką, a dla innych przygodą, nie musi być powodem smutku.Mamy przecież różne doświadczenia, więc trudno, żebyśmy myśleli i odczuwali identycznie, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńChoć to moje pierwsze słowa u Ciebie, to ślę Ci moc uśmiechu, promień słońca i czytam Cie dalej szukając twojego uśmiechu i pasji podrózowania o której przeczytałam na początku.
OdpowiedzUsuńJEJEJ ja tez jestem ze Szczecina, no teraz to ja sie od Ciebie na pewno nie odczepie hihi ja z młodo,ści niebuszewianka z asnyka potem miedziana teraz begia
OdpowiedzUsuńpozdr i buziole w noch