wtorek, 22 listopada 2011
stare meble na nowo
Mój stary salon, w związku ze zmianami, które zaszły w moim życiu, wciąż ulega drobnym przemianom. Ten jeden pokój, wcale nie taki duży (ok. 12 m2), musi spełniać wiele funkcji: być miejscem reprezentatywnym naszego małego mieszkanka, czyli pokojem gościnnym, a jednocześnie sypialnią.Jest miejscem popołudniowego odpoczynku- salą telewizyjną, jadalnią, czytelnią, ale też miejscem pracy, gdzie dekupażuję, piszę, szyję, sprawdzam teksty, uczę sibie i innych. Od czasu do czasu na tej niewielkiej powierzchni udaje się wygospodarować nawet parkiet, na którym wraz z mężem powtarzamy kroki tańca towarzyskiego! Mały pokój , a tak wiele różnych rzeczy się w nim dzieje! Więc, okazuje się, że można dobrze i bogato żyć na małej powierzchni! Mało tego, wystarczyło przestawić dwa stoły, żeby pokój wydał się jeszcze większy!
No i a propos tych stołów.
Stół to dla mnie bardzo istotny przedmiot, miejsce, przy którym gromadzimy się, żeby ze sobą być. To wspólne bycie odbywa się przy okazji posiłków, poczęstunków, przeglądania czegoś razem itp. Ja swój sosnowy stół dostałam od znajomej, która się go pozbywała. Nie wyglądał najlepiej od samego początku, choć nie był bardzo zniszczony. Naturalny kolor drewna przyblakł, lakier z czasem się wytarł, a na blacie pozostały różne drobne ślady.Trzeba było coś z tym zrobić. A że prowansalska biel bardzo mnie pociąga, pomysł męża, żeby go zabielić, zamiast przyciemniać bejcą mahoniową czy palisandrową, jak komody w pokoju, bardzo mi się spodobał. Kupiliśmy białą bejcę w żelu i po oszlifowaniu stołu papierem ściernym pociągnęliśmy kilka razy na biało. Struktura drewna pozostała widoczna, a biel dodała przestrzenności i subtelności. Na szerokiej nóżce postanowiłam dodać motyw z szablonu, do którego wykorzystałam szpachlówkę uniwersalną budowlaną kupioną za śmieszne pieniądze. Podobnie postąpiliśmy ze starym drewnianym składanym krzesłem, które teraz tworzy wyraźny komplet ze stołem.
Trzecim mebelkiem, który również został pomalowany na biało jest ponad dwudziestoletni stolik herbaciany ze szklanym blatem. On też wymagał już odświeżenia, ale wcześniej nie przyszło by mi do głowy, że można go pomalować na biało! Tu jednak patent z bejcą się nie sprawdził, bo ciemny kolor poprzedniej bejcy mocno przebijał. Zrobiłam więc moje ulubione złote przecierki i spękania, i potraktowałam z wierzchu białą emalią akrylową Duluxa. Ozdobiłam szablonami i na wierzchu pomalowałam złotą patyną, która wydobyła motyw i złocenie.
W moje ręce wpadła też drewniana malutka komódka na bibeloty poprzednio dopasowana do wnętrza drewnopodobną okleiną, a jeszcze wcześniej (jako że też przekroczyła dwudziestkę) pomalowana na mocno czerwony kolor. Spękania, złocenia, biała farba i różany motyw, a z tyłu szablon uczyniły z tej pospolitej komódki, jakich dziś wiele choćby w IKEA, mebelek wydobyty jakby z czeluści prowansalskiego strychu, charakterem nieźle komponującym się z resztą.
Myślicie, że to już koniec? O, nie! Myślę o jeszcze jednym małym, drewnianym stoliczku, który uratowałam z rąk sąsiadki i o dwóch skrzyniach na moje dekupażowe szpargały, a przede mną wyzwanie innego typu, z którym się borykam od jakiegoś czasu. Ale o tym, następnym razem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie znamy się a ja cieszę się jak jakaś głupia Twoim szczęściem i tym, że więcej Cię na blogu i że pokazujesz jak wijesz Wam nowe gniazdko i ze zaglądasz do mnie. Cieplutko Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChcemy tam mieszkać.:))
OdpowiedzUsuńJak się będę przeprowadzała na większe i jeszcze piękniejsze, to dam znać ;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń