Witajcie Kochani.
Nie pisałam, bo w moim życiu coś ważnego się wydarzyło i nie funkcjonuję normalnie. Zakochałam się! Po długim okresie samotnego życia czuję, że komuś na mnie zależy, że komuś się podobam i że ten Ktoś jest mi bardzo, bardzo bliski. Cieszę się tym stanem i tym uczuciem i siłą rzeczy inne sprawy zeszły na bok.
Jednak wczoraj spotkałyśmy się znowu twórczo w kobiecym gronie i zmierzyłyśmy z filcowaniem na mokro. Muszę powiedzieć, że pierwsze kwiatki nie dały nam satysfakcji. Okazało się, że wszystkie położyłyśmy za grube warstwy. No cóż, żadna z nas wcześniej tego nie robiła, więc korzystałyśmy tylko z instruktażu na płytce.
Jednak "zapał czyni cudy"jak to pisał wieszcz i zapał jednej udzielał się następnej, co pozwoliło przezwyciężyć pierwsze rozczarowanie i zabrać się do ponownej pracy. Po trzecim kwiatku zrodziły się pomysły na następne.
Potem zaczęłyśmy kręcić dredy i robić kwiatkowe naszyjniki lub paski- jak kto woli.
A pierwsze wytwory po przeróbce też znajdą swoje zasłużone miejsce.
Na przykład na czarnej torebce.
Buziaki i dzielę się z Wami tą eksplozją uczuć i szczęścia, którym teraz żyję, mogłabym nią zasilić całe moje osiedle!
: )
niedziela, 30 stycznia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)