Zastanawiasz się, czy świat, który nosisz w sobie, jest tylko twoim wyobrażeniem, marzeniem bez szans na spełnienie, nierzeczywistością wymyśloną przez innych zapisaną w książkach z dzieciństwa... Aż niespodziewanie pewnego dnia widzisz go, przypadkowo trafiasz na zdjęcie, film, obraz - to magiczny moment. Coś ci mówi: znajdź go! odszukaj! odważ się! Wybierasz się więc w podróż życia, a twojemu zdziwieniu nie ma końca! Tak, to miejsce istnieje naprawdę! To odkrycie daje Ci siłę i odwagę, aby otwierać się na świat - ten w sobie i wokół siebie, a radość, która Cię ogarnia popycha Cię ku ludziom, aby ich obdarzyć tym bogactwem kolorów i natchnień, które się w sobie odkrywa.

Zapraszam do mojej prowansji, może stanie się też po trosze Twoją.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Ania Weronika


Tę szatkę uszyłam dla Ani, która właśnie dziś stała się chrześcijanką i moją chrzestną córeczką. Wyglądała w niej uroczo, bo to urocze, często uśmiechające się czteromiesięczne dziewczątko.

Ania jest samą słodyczą i rodzice są naprawdę szczęśliwi, bo dostali dziecko z górnej półki, na której napisane było: "ideał", a może coś innego, w każdym razie coś, zbliżonego do tego pojęcia ;)
A teraz parę słów o szatce.
Powstała w kilka dni pracowitego, roboczego tygodnia.Materiał został odzyskany z kołderki, którą kupiłam w ciuchbudzie.Urzekła mnie koronka i choć, kiedy kupowałam, nie wiedziałam jeszcze po co, jak się później okazało, cel się sam określił.Kiedy dowiedziałam się, że "będę matką", postanowiłam zająć się przygotowaniem szatki.Mama Ani dała mi na wzór jakąś sukieneczkę, kołderka uległa rozpruciu, a następnie pocięciu "na oko".Szczerze mówiąc ten etap pracy był najtrudniejszy dla domorosłej krawcowej, którą jestem. Potem już samo szycie, doszycie koronki, zapięcia z tyłu i wyhaftowanie złotą nitką imion prostym ściegiem "za igłą" nie wymagającym specjalnych umiejętności. Efekt wszystkim się spodobał i Ania "przyoblekła się" w królewskie, bo Boże dziecko.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Refleksja o tragedii 10 kwietnia 2010


Czuję, że dużo tych ciosów w nasz naród: śmierć Jana Pawła II przed 5laty w wigilię święta Miłosierdzia-jakby wczoraj, Katyń- wielka rana, która krwawi boleśnie i jakoś, do tej pory, samotnie, a teraz jeszcze ten cios- śmierć tylu ważnych dla narodu ludzi również w wigilię Miłosierdzia...
Jesteśmy doświadczani cierpieniem jako społeczeństwo, ta tajemnica, symbolika dat, miejsc i czasu przekracza nasze ludzkie rozumienie.Nie wiem,czy możemy dociec;" dlaczego", ale na pewno możemy przewartościować nasze relacje, naszą politykę i tę na dużą, narodową i światową skalę i tę na skalę rodziny, miejsca pracy, znajomych...Tak, bądźmy razem, ale tak prawdziwie, nie obok siebie, tylko ze sobą. Niech ta ofiara nie będzie daremna, niech będzie jak ziarno rzucone w w ziemię i zroszone łzami, które wyda owoc obfity...

sobota, 3 kwietnia 2010

W poszukiwaniu Życia...

Wielkanoc to dla mnie taki szczególny czas. W domu raczej panuje cisza, potrzebuję jej, żeby odpocząć od zgiełku świata i jego różnych, nerwowych spraw. W tej ciszy czekam na wyjątkowy głos- ten, którym mówi do mnie Bóg. Szukam Go, próbuję zrozumieć Jego tajemnicze istnienie w moim życiu. Poprzez różne zdarzenia, osoby, słowa dociera do mnie, że On mnie kocha, że jest przy mnie od samego początku, że pragnął moich narodzin nawet wtedy, gdy jeszcze nikt ich nie pragnął. Pośród tych zapewnień próbuję doświadczyć realnie tej prawdy o Miłości, której nie rozumiem. Jest to dla mnie tym trudniejsze, że nie miałam szczęścia czuć się kochaną ani zbyt długo, ani zbyt wiernie.Więc chcę doświadczyć, czym jest prawdziwa Miłość.I odkrywam, że jest Inna. Inna, niż się spodziewałam, inna, niż moja miłość i że kieruje się zasadami dla mnie niepojętymi. Uczę się jej języka, który nie należy do najłatwiejszych. Jednego jestem jednak pewna.Ta miłość jest niezawodna i wierna. Mogę jej zaufać nawet wtedy, gdy jej nie rozumiem...


Kochani, życzę Wam doświadczenia miłości Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego prawdziwie Boga.